Pojedynek
Pojedynek
Obejrzałem walkę między Conorem McGregorem and Floydem Mayweatherem dwa razy w celu pozbycia się „sympatii” komentatorów. Wiekszość publiczności oczekiwała cudu w postaci zwycięstwa Irlandczyka. Nie tylko zresztą publiczność, ale także wielu komentatorów.
Mój drugi „seans” oglądalem na YouTube bez podkladu głosowego i, jak się spodziewałem – miałem zupelnie inny odbiór tej walki.
Zacznijmy od tego, że pomiary obu zawodników były według podań prasowych – bardzo zbliżone.
Z obserwacji na ringu, Conor wyglądał na znacznie wiekszego niż Floyd.
Zasięg rąk – to zdecydowana różnica na korzyść McGregora, a cecha ta należy do tych najważniejszych.
Jak jednak wiemy, nie „rozmiar” jest najważniejszcy w walce bokserskiej.
Właśnie – w boksie.
Na MMA nie znam się w ogóle, jednak boks oglądam od wielu lat. Sam też ten boks po amatorsku uprawiam na starość, więc bokserskie abecadło nie jest mi obce.
Z góry zakładałem, że bokser powinien wygrać z nie-bokserem, jednak różnica w wieku, sile, rozmiarze może sprawić nieoczekiwane rozwiązania.
Do takich nie doszło.
Walka była bardzo droga, a klienci, którzy słono płacą za „pay-per-view” chcą oglądać „dobry produkt”.
Wydaje mi się, że obaj zawodnicy o tym dobrze wiedzieli i do szóstej rundy mieliśmy do czynianie z „dostarczaniem wartości” za zapłacone pieniądze.
Od szóstej rundy jednak walka zaczęła się na dobre i można przytaczać tu sporo różnych teorii czy powodów.
Jedną z najważniejszych jest technika bokserska.
Floyd Mayweather potragfi boksować.
Technika bokserska – to lata systematycznej pracy doprowadzających do oczekiwanych właśnie bokserskich nawyków.
McGregor bokserem nie jest, więc jego nawyki zupełnie odbiegają od tych bokserskich.
W boksie, tak ja w piłce nożnej – najważniejsza jest obrona.
W „kopanej” tak nie boli, gdy przeciwnik strzeli gola. W boksie – można być zniesionym z ringu.
Floyd pokazał na czym obrona polega w tych pierwszych rundach.
Gdy oglądałem walke na żywo miałem wrażenie, że obaj zawodnicy zdawali sobie sprawę z powagi finansowego przedsięwzięcia i walka wyglądała na wyrównaną.
Sześć rund – to wystarczająco długi pojedynek, aby publiczność nie narzekała.
Od siodmej rundy rozpoczęło się prawdziwe „porównywanie” boksu z MMA.
Już nie tylko obrona, ale również atak Floyda były zupełnie przekonywujące, przynajmniej dla mnie.
Sytuacja ta była bardziej widoczna przy drugim oglądaniu bez dźwieku.
Przed chwila obejrzałem ten pojedynek po raz trzeci z jednym z moich agentów, który był mistzrem Kanady wszechwag. Jego komentarze otworzyły mi oczy jeszcze bardziej.
Fajnie jest oglądać zawody z osobami, które na takim biznesie znają się dogłębnie.
Dosłownie – prawie każda „dziwna akcja” ma swoje podłoże i cel. Mam na myśli najlepszych zawodników na świecie.
Koniec – końców –pojedynek zakończył się w 10-tej rundzie przez TKO.
Wygląda, że wszyscy są zadowoleni, chociaż kilku moich znajomych było rozczarowanych przedwczesnym, ich zdaniem, zakończeniem walki.
Przypominam – sędzia ringowy ma obowiązek przerwania pojedynku w momencie, kiedy jeden z zawodników nie jest w stanie bronic się.
McGregor został przez sędziego uratowany. Wprawdzie później marudził, że jeszcze mógł walczyć, ale nic innego do powiedzenia mu nie pozostało.
Ktoś mówi, że obaj czempioni powinni mieć re-match w MMA, ale to nie Mayweather prosił o tę walkę i tylko właśnie dzięki boksowi McGregor zarobił największe pienądze w życiu.
MMA tak dobrze na płaci.