US Open
US Open
US Open w tenisie zakończony.
Były dwa różne finały: męski zacięty, na bardzo dobrym poziomie i kobiecy – na średnim.
Zaczne od „boskiego” Nadala.
Rafael Nadal sięgnąl po 16-tą wielkoszlemową koronę.
W ilości wygranych wielkich turniejów znajduje się na drugim, za Rogerem Federerem, miejscu.
Roger ma tych 19 na koncie, lecz Nadal jest troche młodszy. Chyba eszcze nie wiadomo, kto zostanie tym prawdziwym królem.
Obaj zawodnicy mieli doskonały rok 2017, który był o 180 stopni inny od ubiegłego.
Starsi zawodnicy po prostu muszą szanować swoje zdrowie bardziej niż młodzieniaszki i chyba obaj czempioni doskonale sobie z tymi problemami zdrowotnymi radzą.
Andy Murray zwlekał (chyba specjalnie) z rezygnacją z turnieju, licząc, że może Nadal z Federerem gdzieś wcześniej odpadną, więc zachowałby wyższą pozycję w rankingu światowym.
Starsi panowie jednak nie zawiedli i po nowojorskim turnieju Nadal jest numerem 1 na świecie, a Federer – numerem 2..
Niespodziewanym drugim finalista był Kevin Anderson z Południowej Afryki, rówieśnik Nadala i bardzo dobry kolega jeszcze z lat „szczenięcych”.
Starszy zaledwie o 16 dni Anderson nigdy wcześniej nie zdołał przejść ćwierćfinału w imprezie tej rangi. Do “ósemki” dotarł zaś raz – dwa lata temu właśnie w Nowym Jorku.
Sam final, mimo, że wynik 6:3, 6:3 i 6:4 wskazuje na jednostronny pojedynek – był ciekawy
Organizatorzy liczyli na półfinał Nadal-Federer, ale Federer „poległ” w ćwierćfinale z Argentyńczykiem Manuelem Del Potro.
Del Potro, ogromne chłopisko, sprawiło takiego psikusa po raz drugi. Kilka lat wcześniej wygrał on cały turniej pokonując w finale nie kogo innego jak właśnie Rogera Federera.
Jeśli chodzi o kobiety – spora niespodzianka.
Do finału dotarły tenisistki, które na początku bieżącego sezonu były ciężko kontuzjowane. Madison Keys leczyła uraz nadgarstka i do gry wróciła w marcu. Z kolei Sloane Stephens miała operację stopy i jeszcze w kwietniu chodziła o kulach. Mimo to obie panie świetnie prezentowały się w ostatnim tegorocznym turnieju wielkoszlemowym i w nagrodę mogły stoczyć między sobą walkę o tytuł.
Wiele mówiło się o cudownym powrocie Sloane Stephens.
Wszystkie media po tej stronie oceanu podaway, że w ciągu miesiąca poprawiła się w rankingu o ponad 900 miejsc. Czy faktycznie?
Otóż nie. Cudów nie ma. Stephens wykorzystała zamrożony ranking. W końcu bez tego przecież nie mogłaby zagrać w żadnym turnieju, w którym zagrała w 2017 roku. 2016 rok zakończyła na 36 miejscu. Nieźle!
W sumie – nie takiego finału US Open oczekiwali kibice zgromadzeni na Arthur Ashe Stadium.
Z reporterskiego obowiązku podaje, że Sloane Stephens nie dała w nim najmniejszych szans rodaczce, Madison Keys, i po równo godzinie wygrała 6:3 6:0.
Jest to pierwszy tytuł wielkoszlemowy 24-latki.
A jak spisai sie Polacy I Kanadyjczycy?
Polacy – wyjątkowo bezbarwnie.
Agnieszka Radwańska dotarła, jak zwykle zreszta, najdalej, ale na III rundzie się skończyło.
Kanadyjczycy – też nienajlepiej, jednak należy powiedzieć kilka słow o nowej gwieździe kanadyjskiej – Denisie Szapowałowie.
Chłopak ma zaledwie 18 lat, jednak wygrał już w ubiegłym roku Wimbledon w kategorii juniorów.
Wygląda na to, że rośnie w Vaughan chyba większy talent niż Raonic.
Ciekawostka życiowa: Denis urodził się w Izraelu. Matka jest rosyjską Żydówką, a ojciec – greckim prawosławnym.
Matka jest do dziś trenerką Denisa. Założyła swoją akademię tenisową właśnie w Vaughan i przez to też Denis od małego ugania się na kortach pod okiem tak matki jak i trenera Martina Larendeau, szefa kanadyjskiej reprezentacji Pucharu Davisa.
Szapowałow podaje Nassau na Wyspach Bahama jako swoją rezydencję.
Jeśli przyjrzymy się temu wszystkiemu z przymrużeniem oka – to sprawy przyszłości ma już w miarę dopię