Sporty "niszowe"
Sporty "niszowe"
Kanada i Polska mają wbrew pozorom wiele wspólnego w podejściu do sportu.
Oba kraje do żadnych potęg nie należą, ale mają powód do dumy w dwóch sportach zimowych: hokeju i skokach narciarskich. Hokej – to oczywiście najważniejszy sport w Kanadzie, a skoki narciarskie – w Polsce. Przypominam – w sportach zimowych.
Piszę te moje reminiscencje tydzień po zakończeniu Mistrzostw Świata Juniorów w hokeju oraz Turnieju Czterech Skoczni. Piszę na zimno, bo miałem troche czasu na przemyślenia.
Zacznę od Kanady: uważam,że rozgrywanie jakiegokolwiek turnieju hokejowego poza granicami Kanady jest bezzsensowne. Dlaczego? Generalny brak zainteresowania.
Ostatnie mistrzostwa rozegrano w Buffalo. Dzięki Boże – blisko granicy kanadyjskiej. To właśnie spowodowało zwiekszenie zainteresowania. Wystraczyło tylko popatrzeć na publiczność oglądającą mecze reprzentacji Kanady i … te pozostałe. Nawet na meczach reprezentacji USA były pustki na trybunach! Buffalo ma tradycje NHL, jednak nie przełożyły się one na zwiększenie oglądalności.
Z kolei – mecze drużyny kanadyjskiej były wyprzedane.
Miedzynarodowa Federacja Hokeja ma zagrychę. W końcu wypada dawać prawa organizatorskie wszystkim członkom uczestniczącym tych rozgrywkach, ale ekonomicznie – imprezy zawsze kończą finansowym krachem.
Mimo, że żyjemy w tym hokejowym kraju, z ręka na sercu możemy przyznać, że tylko 7 krajów na świecie potrafi grać w hokeja: Kanada, USA, Szwecja, Finlandia, Rosja, Czechy i Slowacja. Reszta nawet nie potrafi dobrze jeżdzić na łyżwach.
Format turnieju jest taki, że IHF zaprasza 10 krajów. Po 5 w dwóch grupach i 8 – w ćwierćfinałach.
Gdyby zmienić system na 5 w grupach i 4 w bezpośrednich półfinałach, turniej nabrałby rumieńców.
Kanada wygrała i wszyscy są zadowoleni. Wszyscy, którzy wiedzą, że taki turniej w ogóle istnieje.
Podobnie ma się sprawa ze skokami narciarskimi.
Tym razem, prznajmniej w ostatnich latach, Polacy należą do czołówki i jest o nich głośno w mediach na świecie.
Skoki narciarskie są, pod względem uczestnictwa poszczególnych federacji, bardziej popularne niż hokej.
Bardziej popularne są również w prasie światowej.
Turniej Czterech Skoczni jest bardzo znanym i popularrny.
Kamil Stoch wygrał go przed rokiem, ale w cyklu Grand Prix tej zimy nie zachwycał.
W tym sezonie w TCS – wygrał wszystkie wydania! Wszystkie!
Dla dokonań mistrza nie ma skali. Przed przyjazdem do Oberstdorfu nikt nie mógł przypuszczać, że w tak wybitny i spektakularny sposób obroni tytuł sprzed roku. Mało kto wierzył, że przy będących w fenomenalnej formie liderach PŚ, Niemcach Richardzie Freitagu i Andreasie Wellingerze, lider biało-czerwonych nawiąże z nimi rywalizację. Tymczasem – z wyjątkiem pierwszych kwalifikacji, po których skakał w zawodach już w trzeciej parze – deklasował ich, odbierając wszelkie nadzieje. Od finałowej serii na Schattenbergschanze, do pierwszej w Bischofshofen zawsze był najlepszy. Nawet w Ga-Pa, gdzie tuż przed wejściem na belkę rozpętał się huragan i Stoch ze Słoweńcem Tilenem Bartolem marzli na rozbiegu kilkanaście minut.
Teraz czas na pokazanie się na Igrzyskach Olimpijskich.
Cztery lata temu Kamil błysnął fantastyczną formą. Miejmy nadzieję, że i w tym roku sztuka mu się uda.
Dodatkowo wygrał konkurs Przeglądy Sportowego na najpopularniejszego sportowca Polski.
Tu dodam, że kwestia okresu glosowania na najpopularniejszego sportowca w zimie ma z pewnością wielki wplyw, bo moim zdaniem Anita Włodarczyk czy Robert Lewandowski to asy z wyższej półki międzynarodowej. Najlepiej to porównać z angielskim powiedzeniem „duża ryba w małym stawie”.
Porównanie tradycji tych sportów, jakby nie było – „niszowych” w obu krajach jest jednak trochę odmienne.
Kanada jest potęgą hokejową od zawsze. Polska z kolei przechodzi spore wahania w skokach narciarskich.
W okresie poprzedającym pojawienie się Adama Małysza, była niewidoczna. Małysz dał tej dyscyplinie nowy początek i, miejmy nadzieję, tradycja zostanie podtrzymana.