Australian Open 2018
Australian Open 2018
Tenisowa karuzela zaczęła się kręcić na dobre w Melbourne.
Pierwszy wielki przystanek wypadł imponująco.
Świat wie od dawna, że niewiele krajów może poszczycić się takimi zdolnościami organizatorskimi jakie posiada Australia, tak więc i tegoroczne wydanie Australian Open nie zawiodło.
Zacznijmy od sukcesu organizacyjnego: największa ilość widzów na trybunach w historii tenisa w tym kraju, rekord oglądalności w telewizji i w mass mediach i nieoczekiwane finały singli.
Nieoczekiwanie – przynajmniej dla mnie.
Zacznę od tenisa kobiet.
Zwyciężyła Dunka Caroline Wozniacki. Moim zdaniem – jest to miłym zaskoczeniem.
Caroline jest już dojrzałą zawodniczką i w przeszłośći ponad rok królowała jako #1 na tronie tenisowym.
Potem przyszły huśtawki życiowe i spadła w rankingu na 70 miejsce.
W ciągu roku była w stanie się odbudować i wygrała po raz pierwszy w życiu „Wielkiego Szlema”, marzenie całej jej kariery.
Od samego początku turnieju spisywała się w miare dobrze, gdyż początek nie wygląda najlepiej,. Rozkręcała się w miarę trwania zawodów i, z wyjątkiem kilku psychologicznych zachwiań, przeskoczyła wszystkie przeszkody jak burza.
Final z Simoną Halep był imponujący. Obie zawodniczki są mniej więcej takiego samego formatu fizycznego i sportowego, więc było na co patrzeć.
W finale liczyłem bardziej na Wozniacką. Halep musiała walczyc z Angeliką Kerber, która, pewnie bezwolnie, pomogła swojej przyjaciółce nadwyrężając siły Rumunki.
Trzecia przyjaciółka Caroline – Agnieszka Radwańska – wypadła poniżej oczekiwań, jednak powinna wynieść lekcje niepoddawania się. Lekcja Caroline jest jednym z najlepszych przykładów wytrwałości w sporcie.
Wśród mężczyzn osobiści liczyłem na zwycięstwo Federera tylko na zasadzie „budowania historii”.
Federer jest znakomitością w tenisowym świecie.
Ciągle dziwię się, że niektórzy dziennikarze uważają go za „jednego z najlepszych tenisistów wszechczasów”. Jednego z najlepszych? Przecież nie ma nikogo, kto nawet w przybliżeniu może być porównywany do asa ze Szwajcarii.
Finał przeciwko Chorwatowi Marinowi Cilicowi był rewanżem za ubiegółoroczny Wimbledon.
Federer znów wygral, ż tym jednak, że obaj zawodnicy zmienili się stronami w … płaczu.
W Anglii Cilic rozplakał się jak dziecko z powodu kontuzji. W Melbourne – Federer nie mógł powstrzymać łez. Rozumiem wzruszenie, ale te łzy, według opinii specjalistów z dziedzinie tenisa, mogły również oznaczać łzy pożegnainia.
Roger Federer jest drugim w historii najstarszym zwycięzcą Wielkieg Szlema (po Australijczyku Royu Emersonie) i w wieku 37 lat na obecnym poziomie światowego tenisa, wygrana Wielkiego Szlema to jakby wygrana w totka.
Nie dość tego – Federer jest obecnie sklasyfikowany na drugim, za Rafaelem Nadalem, miejscu w światowym rankingu. Przy sprzyjającym układzie następnych turniejów może nawet zostac liderem.
Nasi kanadyjscy przedstawiciele tak tenisa męskiego jak i kobiecego nie wypadli dobrze.
Raonic nie może się wyleczyć, Szapowałow – zbyt dziki i niepewny, a Bouchard – zbyt jednostronna.
Mecz Kanada-Polska można uznać jako remisowy, biorąc pod uwage gry pojedyncze, podwojne i mieszane. Remis ze wskaszaniem na Kanadę, jak to w boksie bywa.
Jeszcze jedno o Federerze.
Dowiediałem się, że jako dzieciak był bardzo niesfornym i żle zachowującym się chłopakiem. Kopał piłki, łamał rakiety, klął i krzyczał na sędziów. Federer! (Sam zreszta się do tego przyznał).
Sytuacja diametralnie uległa zmianie po śmierci jego pierwszego trenera.
Okazało się, że młodzieniec miał w tym trenerze wielką życiowa podporę i sam postanowił zroćbic to, do czego nakłanial go przez lata zmarły trener.