Każda kobieta „nie ma się w co ubrać”
Każda kobieta „nie ma się w co ubrać”
Polonijne biznesy to ciekawe, pełne przeszkód i ciężkiej pracy osobiste historie Polaków i Polek; osób, które zaryzykowały i wzięły na swoje barki odpowiedzialność za podążanie własną drogą.
Dziś: Polski butik 5th Avenue.
—Skąd się wziął pomysł na założenie butiku?
—Pomysł powstał 10 lat temu gdy pracowałam w Mississauga w firmie importującej artykuły spożywcze z Polski do Kanady. Zafascynował mnie już wtedy import, a pasja do mody drzemie we mnie od zawsze, więc postanowiłam połączyć wiedzę i zamiłowanie w jedno. Początkowo otworzyłam sklep online, ale po kilku latach brakowało mi bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Podjęłam decyzję o stworzeniu stacjonarnego butiku w europejskim stylu.
—Czy to twój pierwszy butik?
—Tak jest to mój pierwszy butik, w maju hucznie obchodziliśmy drugie urodziny otwarcia.
—Czym się wyróżniacie na tle innych sklepów w Mississauga?
—Importuję kolekcje prosto z Polski i Włoch. Przykładam wiele starań, aby ubrania w moim butiku były zgodne z trendami w Europie. Co tydzień mamy nowości, które się nigdy nie powtarzają! To daje naszym klientkom poczucie, że faktycznie kupują w butiku, a nie w sieciówce , gdzie przez cały sezon wiszą te same modele. Nasz asortyment jest różnorodny, stawiamy na naturalne tkaniny takie jak jedwab, bawełna, len. Natomiast nasze sukienki to elegancja i wyszukany smak. Robimy wszystko, aby sprostać wymaganiom naszych klientek. Zamawiamy sukienki podkreślające atuty każdego typu sylwetki. U nas Panie odnajdą kreacje we wszystkich rozmiarach. Oferujemy fachową poradę, pomagamy skompletować piękne i modne stylizacje, aby Panie kupujące u nas były zadowolone z zakupów i chętnie do nas wracały.
—Opowiedz coś o sobie, o twojej drodze do własnego sklepu, byciu polską bizneswoman w Kanadzie
—Czy ja się czuje bizneswoman? To duże słowo, nie wiem co się za tym kryje tak do końca… Zawsze byłam i będę osobą czynną zawodowo i czy to była praca dla kogoś, czy dla siebie zaangażowanie moje było i jest takie samo. Chyba taką mam osobowość. Zawsze byłam ambitna, niezależna, nieustępliwa i myślałam o własnym biznesie. Bardzo dużo wymagam od siebie samej, w momencie jak coś tworzę to robię to z wielkim zamiłowaniem i daję z siebie 100%. Jestem bardzo uparta! Czasem mi to pomaga w życiu (cha, cha, cha), bo w biznesie muszę być konsekwentna względem swoich postanowień. Jestem bardzo sumienna w tym co robię. Jeśli się czegoś podejmuję to robię to do końca, albo w ogóle nie zaczynam, jeżeli ocenię, że to ponad moje możliwości. Pracując dla siebie masz komfort, że nie masz szefa nad głową, ale wydaje mi się, że sama dla siebie jestem dużo bardziej surowa niż jakikolwiek szef dla którego pracowałam.
—Skąd się wzięła nazwa: 5th Avenue?
—Kiedy podjęłam decyzję o zarejestrowaniu firmy, a były to czasy jeszcze sklepu online, długo przed obecnym butikiem, chodziło mi po głowie nazwa „fashion with passion”. Rysowałam setki projektów logo, szukałam najlepszej opcji. Trwało to około 3 miesiące i żaden z projektów nie przekonał mnie do końca. W tym czasie moja przyjaciółka była w Nowym Yorku na wycieczce. Wysłała mi SMS z informacją, że kupiła mi szyld na ścianę z 5th Avenue, na słynnej ulicy z setkami sklepów z ubraniami. Wtedy pomyślałam, że mój butik będzie dla Pań z różnych części świata, nie tylko dla Polek. Myślę panie wiedzą gdzie jest 5th Avenue i z czym się kojarzy. Wtedy podjęłam decyzję – tak to jest to: 5th Avenue Fashion With Passion! Dla mnie ta nazwa nie jest przypadkowym sloganem reklamowym, ale świadomie dobranymi słowami idealnie pasującymi do naszego butiku.
—Co mogą znaleźć klientki w twoim butiku?
—Klientela jest bardzo różnorodna i jednocześnie bardzo specyficzna. Jesteśmy zlokalizowani obok biura paszportowego, więc mamy klientki wywodzące się z przeróżnych kultur i narodowości. Bardzo często Panie odbierające paszport szukają czegoś na wakacje, kreacji, która dopełni udany wypoczynek. Każda kobieta lubi zabrać ze sobą w podróż coś nowego, więc bez względu na porę roku nowy ciuszek w walizce polepsza samopoczucie. Druga grupa klientek to Panie z zamiłowaniem do europejskiej mody śledzące trendy online i znajdujące duży wybór europejskich ubrań w naszym butiku. Kolejna grupa to klientki poszukujące sukienek na specjalne okazje takie jak komunie, chrzciny, wesela, Andrzejki, Sylwester i inne. Kobiety uwielbiają mieć coś nowego na specjalne wyjścia. W dobie netu i wszędzie krążących zdjęć wręcz nie wypada się pojawić w tej samej sukience… Wiem, wiem, panowie tego nie rozumieją. Ale my kobiety wiemy o co w tym chodzi.
—Co cię najbardziej cieszy po kilku latach ubierania pań?
—Jestem bardzo dumna jak widzę w miejscach publicznych Panie ubrane w rzeczy z mojego butiku. Znam swój asortyment na pamięć; z daleka zauważam nasz naszyjnik czy torebkę. Często Panie dostają dużo komplementów od znajomych i wracają do nas po kolejne kreacje. Bardzo dużo osób przychodzi z polecenia innych. To bardzo cieszy. Bywa, że na jednej imprezie spotyka się wiele Pan ubranych w 5th Avenue, ale każda z nich wygląda inaczej.
Jestem również dumna z tego, że daję paniom możliwość kupienia w Kanadzie ubrań, które są aktualnie modne w Europie.
—A jakie są trendy w tym sezonie w Europie?
—Kolejny sezon obowiązują pastele. Te kolory zawsze są na topie, bo są bardzo kobiece. Doszły również kolory wyraziste jak królewski niebieski, fuksja, kolor musztardowy. W porównaniu z zeszłym rokiem zwiększyła się ilość lnu. Jest większy nacisk na naturalne tkaniny, ogólnie styl boho połączony z wysokimi szpilkami. Mieszanie stylów jest bardzo popularne, np. elegancka sukienka przełamana dżinsową bądź eco-skórzaną kurtką. Jeśli chodzi o kształty to zdecydowanie fasony wąskie u góry szerokie u dołu zarówno w bluzkach jak i sukienkach. Hitem są niepodważalnie bluzki jak i sukienki spadające z ramion z falbanami tak zwane „hiszpanki”, rękawy w dzwonek, koronki, falbanki. Wszystko udekorowane dodatkami w kolorze srebra lub różowego złota, które w tym sezonie nawet pobiło tradycyjny złoty kolor.
—Czy ubieraliście jakieś osoby sławne, ważne, specjalne?
—Tak, jesteśmy dumni że mamy również takich klientów. Wiele znanych osobistości ceni sobie prywatność dlatego musimy to uszanować i nie wymieniać nazwisk, co do których obowiązuje mnie dyskrecja.
—Dużo osób poznaje twój butik dzięki Facebookowi. Skąd pomysł na jego niekonwencjonalne prowadzenie?
—Już na samym początku założyłam sobie, że to będzie taki mój reality show dotyczący butiku i właściwie mnie samej również. Butik 5th Avenue, to nie tylko wieszaki i ubrania, to grupa kobiet, które go tworzą. Bez klientek nie ma butiku dlatego Facebook to taka nasza wspólna platforma gdzie okazujemy i opisujemy swoje emocje i przeżycia. Rozmawiamy, pytamy, pozostajemy w kontakcie. Udzielam klientkom odpowiedzi, informuję je co się dzieje u nas w butiku, publikuję zdjęcia kolekcji. Dzięki temu panie są na bieżąco mimo odległości, które nas dzielą. Nie każda Pani może odwiedzić sklep, ale każda może widzieć co się w nim dzieje i łapać perełki. Facebook ma światowy zasięg i dzięki temu sprzedajemy na całą Kanadę i USA. Można u nas kupić kreację przez telefon, a my Ci wyślemy!
—Czy zdarzyło ci się coś nieprzewidywalnego w czasie prowadzenia butiku?
—Tak! Wiosną tego roku miałam pokaz mody w City Hall Mississauga. Była to duża uroczystość, wydawało się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Tuż przed pokazem okazało się, że nie mamy ubrań dla dwóch modelek! Zostały w sklepie! Było bardzo nerwowo, czas gonił, ale na szczęście mąż pojechał do sklepu (jesteśmy blisko SQ1) i w ostatniej chwili zdążył dowieźć brakujące outfity. Pokaz udał się wspaniale, a mąż po raz kolejny okazał wsparcie i wyrozumiałość, bo niełatwo mieć żonę, której drugą miłością poza rodziną jest butik :).
—Czy zdarzyło się coś, czego nie byłaś w stanie przewidzieć przed otwarciem butiku?
—Tak! Nie byłam w stanie przewidzieć, że klientki będą ze mnie i moich dziewczyn ściągać rzeczy i chcieć je kupować! Tego nie byłabym w stanie wyobrazić sobie w najśmielszych marzeniach! Jednak zdarza się to bardzo często – panie proszą o zestaw, który ja lub moje pracownice mają właśnie na sobie.
—Czy masz w swojej szafie ubrania z innych sklepów ?
—Jeszcze rok temu miałam, w tej chwili już nie. Obecnie 2 razy w tygodniu mamy dostawy nowego towaru. Przy każdym otwarciu pudełek z nowościami są emocje jak przy otwieraniu prezentów na Boże Narodzenie. Nie ukrywam, że nie umiem się pohamować by nie odłożyć czasem jakiejś perełki dla siebie! W końcu jestem kobietą, a kobiety często kupują emocjonalnie, nie tylko z tego powodu, że czegoś im brakuje. Każda kobieta „nie ma się w co ubrać” nawet jeśli jest właścicielką butiku z ubraniami.
—Czego byś sobie życzyła na kolejne lata?
—Pragnę mieć jak najwięcej lojalnych, uśmiechniętych klientek wracających do mnie. To tyle w biznesie. Osobiście natomiast chciałabym być zawsze tą samą Jolą, która przyjechała do Kanady 20 lat temu z jedną walizką i głową pełną marzeń.
Z Jolą
właścicielką butiku 5th Avenue rozmawiał
Maksymilian Buś
5th Avenue
Mississauga, Central Parkway Mall, 377 Burnhamthorpe Rd. East, Unit 30,
Tel: 289 644 5451