Zlatan i Tiger
Zlatan i Tiger
Lubuję się w obserwacjach ludzkich charakterów, a w szczególności charakterów czołowych sportowców. Jest je dość łatwo określić, gdyż sport wyczynowy ma to do siebie, że niczego nie da się ukryć.
Aby wygrać na najwyższym światowym poziomie, trzeba iść na całego, zaryzykować wszystko i niczego nie trzymać z zanadrzu, tak … na wszelki wypadek. Czempioni znając życie wiedza, że takiego „wszelkiego wypadku” może już nigdy więcej nie być.
Ci najlepsi niekoniecznie należą do „grzecznych osób”, wręcz przeciwnie, w znakomitej większości nie nadają się na przysłowiowy „przykład do naśladowaia” przez dzieci.
Ostatnio jest głośno o dwóch czempionach: piłkarzu Zlatanie Ibrahimovicu i o golfiście Tigerze Woodsie.
Dziś– o nich właśnie.
Ibrahimovic podpisał nowy kontrakt z klubem Los Angeles Galaxy i rozpoczął swą karierę na tym kontynencie od „big beatu”. Przylecial z Europy na swój pierwszy mecz w czwartek, a w sobote – strzelił hat-tricka na powitanie swoich nowych kibiców i klubu.
Nie dość tego – następnego tygodnia wykupił cały środek gazety Los Angeles Times, w której napisał: „You’re welcome”. Do tego trzeba mieć specjalny charakter, dodatkowo – specifika klubu i Los Angeles jest taka, że Ibrahimowic+ LA Galaxy = małżeństwo doskonałe.
Zlatan Ibrahimovic mówi o sobie w „trzeciej osobie”. Przykładem może być jego komentarz po strzeleniu swojej 5-setnej bramki w Toronto, kiedy spytany przez lokalnego dziennikarza co sądzi o jakości swojej bramki (wspaniała techniczna sztuczka) odpowiedział (moje wolne tłumaczenie): „Dla Zlatana takie bramki to pryszcz”.
Zlatan Ibrahimovic pochodzi z mieszanej rodziny: ojciec Bośniacki muzułmanin, a mama – chorwacka katoliczka. Oboje wyemigrowali do Szwecji w 1977 roku, a Zlatan urodził się w 1981 roku w Malmo. Jest więc Szwedem – i tyle.
Ma niezwykle ciekawe podejście do życia. Jest niekonwencjonalny, a same publiczne wystąpienia mogą należeć do perełek wypowiedzi ludzi, którzy niczego się nie obawiaja.
Zresztą sam Zlatan twierdzi, że jego sukcesy są wynikiem jego „lwiej duszy”.
Ktoś kiedyś zapytał go o religię. Odpowiedział: „Mój ojcec jest muzulmaniniem, matka – katoliczką i obie sprawy nie mając nic wspólnego z piłką nożną. Dla mnie futbol jest religią i każdy jest witany (w niej) z otwartymi rękami”.
Tiger Woods jest również bardzo kontrowersyjną osobą.
Właśnie wygrał swój 80-ty tytuł w ubiegły weekend i jest obecnie na drugim miejscu wszechczasów. Brakują mu dwa wygrane turnieje do zostania #1 w historii.
Zanim do tego doszło, Tiger przeszedł długą i trudną drogę.
Wprawdzie na początku jego życie nie było specjalnie skomplikowane, to jednak wychowanie, które wyniósł z domu (ojciec służyl w korpusie „Marines” w Wietnamie, a mama – Chinka o żelaznych zasadach) w niespotykany sposób wypłynęło na rozwój jego osobowości.
Poza zdobyciem wielkiej pewności siebie na polu golfowym, ta cecha charakteru przeniosła się na inne dziedziny życuia. To z kolei doprowadziło do rozpadku małżeństwa, niezliczonych kłopotów osobistych wliczając kłopoty z wymiarem sprawiedliwości.
Dodatkowo,Tiger Woods nabył się wielu kontuzji, które, w normalnych waunkach dla przeciętnego golfisty byłyby nie do przeskoczenia. Sam z doświadczenie osobistego wiem, jak „smakuje” operacja kregosłupa, a Tiger miał ich cztery.
Od 2013 roku nie wygrał żadnego turnieju aż do ostatniego tygodnia.
80 wygranych turniejów! Wydawałoby się, że można się do zwycięstw przyzwyczaić, jednak obserwując reakacje Woodsa – absolutnie nie.
Jego wzruszenie, choć jest on dobrym aktorem, było dla mnie niespodziewane. Zawsze wiedziałem, że on żyje tylko dla zwycięstw i właśnie taka reakcja mnie w uświadomieniu takim umocniła.
Podsumowując: wielu młodych piłkarzy czy golfistów wyobraża sobie, że świat do nich należy, a zawodników pokroju Zlatana czy Tigera traktuja jako „starych”.
Uważam, że bariera wieku w sporcie wyczynowym, choć istnieje, jest drugorzędna.
Najważnieszą barierą jest własna wyobraźnia i samonarzucanie sobie własnych limitów.
W przypadku tych dwóch: limity nie istnieją.