Jak przestać martwić się?
Jak przestać martwić się?
Nie ma co siedzieć i zamartwiać się. Co ma być, to będzie, a jak będzie, to jakoś sobie damy z tym radę – J.K. Rowing
Wszyscy czasem martwimy się o różne rzeczy, czasem ważne i skomplikowane, ale nieraz mamy tendencję do niepotrzebnego zamartwiania się z powodu błahostek. Tak jak i poczucie szczęścia w dużej mierze jest uwarunkowane naszym typem osobowości, tak i ciągłe matwienie się może być przyczyną naszych skłonności do częstego przewidywania sytuacji negatywnych.
Jeśli należymy do tej drugiej grupy, to nasz system immunologiczny jest w ciągłej walce z zagrożeniem, co powoduje szereg chorób. Kiedy nasz umysł jest zaprzątnięty problemami, nasze ciało myśli, że jest atakowane i system immunologiczny jest w ciągłym stanie alarmu. Omówimy sobie bardziej szczegółowo to zjawisko oraz sposoby uwolnienia się od tego stanu psychicznego.
Po przebytych poważnych chorobach i terapiach mamy prawo obawiać się, że rak może powrócić i to niekoniecznie ten sam. Uprzedzano nas o skutkach ubocznych chemioterapii i radiacji i ich konsekwencjach. Musieliśmy nawet podpisać dokument, zwalniający lekarzy i szpital od odpowiedzialności za to, co będzie się działo z nami po zakończonych terapiach. To jest jakby koło zamknięte. Trudno jest przestać o tym myśleć, szczegółnie, kiedy znowu czujemy się źle, czy odczuwamy ból w jakiejś częsci ciała.
Jak się od tego uwolnić? Zawsze pierwszą zasadą jakiejkolwiek zmiany paradygmatu myślenia jest zrozumienie jakiegoś zjawiska. Zacznijmy od pytania, co to jest zmartwienie? Zmartwienie jest to forma strachu. W tym wypadku jest to strach o przyszłość. Nasze myśli są skierowane na to, że coś złego nam się przytrafi, zwłaszcza w naszej sytuacji (ale jescze nic się nie przytrafiło, to tylko są myśli, a nie fakty). Zadajemy pytania: a co będzie, jeśli terapia nie zadziała, co zrobię, jak rak powróci, jak teraz poradzę sobie finansowo, co się stanie, jeśli dotkną mnie skutki uboczne chemii i radiacjii?
Możemy też odczuwać strach z powodu utraty czegoś/kogoś: pracy, biznesu, finansów, partnera, domu, a także obawiamy sie utraty naszej pozycji społecznej, prestiżu, szacynku, wiarygodności.
Boimy się porażki: jak sobie poradzę jako matka, ojciec, szef, nauczyciel, przyjaciel.
Boimy sie odrzucenia: zasmuca nas obawa przed wstydem, przed wykluczeniem nas ze społeczności, lęk przed niemożliwością dotrzymania tempa życia.
Boimy się swojej nadwrażliwości i utraty kontroli.
Zacznijmy od analizy, co jest przyczyną naszego strachu i jakie są jego korzenie. Nie uciekajmy od problemu, bo to nie rozwiąże naszego dylematu. Nie polegajmy też za bardzo na lekach, gdyż w ten sposób nie pokonamy naszego strachu, tylko pogłębimy apatię.
Strach to emocja wzbudzona poprzez ponure myśli. To myśli potęgują nasz strach i pogłębiają napięcie i przerażenie i w konsekwencji boimy się coraz bardziej. To z kolei powoduje zmiany neurochemiczne w mózgu i wydzielanie kortizolu i adrenaliny, co prowadzi do trudności w zaśnięciu, ataków paniki, alergii i chorób autoimmunologicznych.
Skąd przychodzą myśli? Podstawą myśli jest język, który składa się ze słów. Jednak na jedno określenie mamy wybór, których słów użyjemy i jakie nadamy temu znaczenie. Jaki obraz przywołujemy do jakiegoś znaczenia zależy od naszego wychowania, wyksztalcenia, doświadczeń i wpływu nabytych informacji z naszego otoczenia. Niestety, na co dzień jesteśmy bombardowani większością informacji negatywnych. Wiele rządów kontroluje społeczeństwo poprzez strach i niestabilność.
Pamiętajmy, że dziennie średnio przetwarzamy 60–80 tys. myśli. Tylko 5% negatywnych myśli generuje ok. miliona negatywnych uczuć, a wiele osób twierdzi, że ma aż 75% negatywnych myśli. Wtedy trudno mówić o dobrym samopoczuciu i szczęściu. A jak zmienić się z pesymisty w optymistę?
Najpierw należy nabrać dystansu do wszystkiego.Spójrz, jaka Ziemia jest malutka we wszechświecie. W tym małym punkcie mieścimy się wszyscy, nasze pragnienia, konflikty, globalne wojny, technologie, wszystko, co stworzyliśmy. Ponad siedem bilionów ludzi żyje w permanentnej konwulsji, nasze miłości, tragedie, rządy, religie – to nasza wielkość, ale i nicość w obliczu czasu i przestrzeni kosmicznej. Kiedy masz problem, inną techniką jest zadawanie sobie pytania, czy ta sytuacja będzie miała znaczenie za dwa lata, jeśli nie, zostaw to. W 90% problem wtedy sam się rozwiąże.
Pamiętajmy, że umysł rządzi się swoimi prawami i jeśli pozostawimy kontrolę nieświadomości, to każde negatywne wydarrzenie będziemy przypisywać sobie i brać w nim aktywny udział. A wiele zjawisk jest w danym momencie abstrakcją, iluzją, nieprawdą – jeśli odsuniemy przeszłość i przyszłość. Po co myśleć, co nas może spotkać. Tego nie wiemy. Żyjmy więc głównie terażniejszością. Skupiajmy się na danej chwili, w ktorej prawdopodobnie jesteśmy bezpieczni, syci, mamy dach nad głową, nie rozważajmy więc o niznanej nam przyszłości. Owszem, możemy planować konkretne działania, oparte na konkretnych danych, którymi dysponujemy, ale nie zakładajmy najgorszego. Kiedy tylko zaczynamy takie dywagacje, to nabierzmy nawyku powrotu myślami do chwili obecnej.
Inną przyczyną naszych negatywnych emocji jest ocena i krytyka. Jeśli rzeczy nie oceniamy, a akceptujemy świat taki, jaki jest, mamy dużo mniej rozterek, obaw i zmartwień. Nie odczuwamy wtedy nienawiści, strachu, nie mamy uprzedzeń i jest nam łatwiej żyć. Koncentrujmy się na tym, na co mamy wpływ. Ja nazywam tę filozofię „nie sprzeczam się z deszczem”. Zwykle wolimy dni słoneczne, ale kiedy rano widzimy, że pada deszcz, to nie robimy z tego powodu wyrzutów naturze czy Panu Bogu. Bierzemy parasol i zaczynamy dzień. Tak też należy akceptować wydarzenia, nad którymi nie mamy kontroli. One są po prostu nieodłączną częścią naszego życia.
Bardzo ważna jest analiza, kim my naprawdę jesteśmy, a kim staramy się być zgodnie z oczekiwaniami otoczenia. Nasze doświadczenia i etykietki nadawane najpierw w domu, potem w szkole i pracy tworzą tzw. „nabyte ja”. I to nabyte ja rzadko jest zgodne z naszymi naturalnymi predyspozycjami, dlatego „nabyte ja” staje się źródlem wielu wątpliwości, obaw i strachu. Nie dajmy się zmanipulować reklamom i iluzjom. Odkryjmy i zaakceptujmy naszą naturę i prawdziwe pragnienia. Odrzućmy „nabyte ja”, które przesadnie walczy o bycie pochwalonym, zaakceptowanym, docenionym przez świat zewnętrzny. Pozbędziemy się wtedy wielu niepotrzebnych i zgubnych emocji, takich jak strach przed poniżeniem, samotnością, starzeniem sie, czy brakiem bogactwa.
To nie wydarzenia, których doświadczamy, czynią z nas pesymistę czy optymistę, to postawa, jaką mamy wobec tych wydarzeń, a w tej konkretnej sytuacji zawsze mamy wybór. Oczywiście sposób myślenia jest naszym nawykiem, więc aby zmienić pesymistyczne podejście, należy świadomie zmienić sposób, w jaki oceniamy świat, ludzi i wydarzenia.
Ćwiczenie: Na kartce papieru narysuj tabelę z trzema kolumnami. W pierwszej postaw +, w drugiej 0, a w trzeciej –. Plus reprezentuje optymistyczne podejście, minus – pesymistyczne, a 0 – podejście racjonalne, bez emocji. Przeanalizuj istotne wydarzenia, ważniejsze decyzje, niespodzianki w ostatnim miesiącu i wpisz je w odpowiednie rubryki. Tyle, ile pamiętasz: Co się wydarzyło? Kogo i co krytykowałaś/krytykowałeś? Z kim spędziłaś/spędziłeś czas? Czy miałaś/miałeś sobie coś do zarzucenia? Jak reagował twój partner, kolega, dzieci, przyjaciel, rodzice, szef, sąsiad, klient na różne wydarzenia?
Kontynuuj to ćwiczenie przez następny miesiąc. Przeanalizuj, kiedy należało zmienić postawę na bardziej optymistyczną, a może zbytni optymizm też był przeszkodą?
Żadna skrajność nie jest dobra, ale jak już – to lepiej być optymistą. Optymiści mają więcej energii i więcej możliwości wyboru, rzadziej są postrzegani jako nieudacznicy życiowi, na co skarżą się pesymiści. Optymiści częściej się uśmiechają, więc przyciągają ludzi i czują się bardziej lubiani. Mają lepsze związki, używają humoru jako broni przed porażką, są zdecydowanie zdrowsi i szczęśliwsi. Pesymiści częściej zapadają na depresję i choroby. Są bardziej samotni i nieusatysfakcjonowani sobą oraz swoim życiem.
Jak pisze w swojej książce neuropsycholog i nauczyciel medytacji dr Rick Hanson[1]: „złe przyczepia się jak rzep, a dobre odbija się jak kropla wody od teflonu”. Zwykle przesadzamy w ocenie wydarzeń negatywnych. Wydaje nam się, że już się nigdy nie podźwigniemy po rozstaniu z narzeczoną/narzeczonym, że utrata pracy zmniejszy naszą ocenę siebie do końca życia lub że nie będziemy w stanie o czymś zapomnieć.
Jeśli zauważamy, że za duża doza pesymizmu przeszkadza nam w życiu, powinniśmy aktywnie pracować nad poprawą takiej sytuacji. Już wiemy, że jesteśmy w stanie regulować nasze emocje poprzez najpierw uświadomienie sobie i nazwanie ich, a następnie poprzez kontrolę i wybór naszej reakcji na pewne sytuacje. Wtedy, jak wynika z badań naukowych przeprowadzonych na uniwersytecie Ghent, opublikowanych w roku 2013[2], uruchamiamy osobne ośrodki mózgowe i dlatego możemy zniwelować nieprzyjemne uczucia. Jeden z eksperymentów polegał na obserwacji mózgu podczas pokazywania wstrząsających zdjęć. Uczestnikom badania kazano najpierw poddać się wywołanym emocjom, a potem odsunąć je lub zneutralizować. Ze zdjęć funkcjonalnego rezonansu magnetycznego wynika, jak podsumowała dr Simone Kuhn, że to nie jest nakładanie się emocji, ale dotarcie do innego systemu, który wpływa na nasze reakcje emocjonalne. W sytuacji kiedy świadomie zaczynamy regulować emocje, natychmiast zmniejszamy automatyczne działanie ciała migdałowatego. To fantastyczne odkrycie pomoże ludziom nie tylko poprawić spojrzenie na świat, ale także w leczeniu wielu chorób psychicznych.
Ćwiczenie: Zrób listę tych rzeczy, na których temat zwykle reagujesz optymistycznie, oraz drugą listę tych, które widzisz w czarnych kolorach. Teraz przeanalizuj je i przypomnij sobie emocje, które Ci towarzyszyły. Czyż nie jest przyjemniej być optymistą?
Tym bardziej że teraz wiemy, jakie techniki należy zastosować, i oczywiście należy wprowadzać je w życie. Optymizm jest siłą motoryczną sukcesu i szczęścia. Obecnie firmy, zatrudniając kandydatów do pracy, testują poziom pesymizmu i optymizmu.
[1] R. Hanson, Szczęśliwy mózg. Wykorzystaj odkrycia neuropsychologii, by zmienić swoje życie, przeł. A. Sawicka-Chrapkowicz, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2016.
[2] S. Khün, Brain Structure and Function, „NeuroImage Journal of Brain Function” 2016, Vol. 141–150.
Autorka książki Zbuduj swoje szczęście. Vademecum życia spełnionego