Adam Nawałka w Poznaniu
Adam Nawałka w Poznaniu
Po wielu tygodniach negocjacji były trener kadry narodowej, wylądował w poznańskim Lechu.
Adam Nawałka jest bardzo popularny w Polsce z wielu względów: był w stanie przygotować zespół narodowy do kwalifikacji do Mistrzostw Europy i Świata.
Na Mistrzostwach Europy ekipa pokazała się z dobrej strony, na Mistrzostwach Świata – ze złej, jednak prace selekcjonera może uznać w swoim życiorysie jako pozytywny kawał roboty.
Właśnie – w życiorysie.
Oglądałem Nawałkę jako członka dobrego trio: Kapka-Kusto-Nawałka, o którym mówiło się w tamtej Polsce z największymi nadziejami.
W 1978 znalazł się w kadrze powołanej przez Jacka Gmocha na Mistrzostwa Świata w Argentynie. Podczas turnieju rozegrał pięć spotkań w pełnym wymiarze czasowym. Łącznie w zespole narodowym wystąpił 34 razy. Swojego jedynego gola w reprezentacji zdobył podczas przegranego 1:2 meczu z Węgrami, który był jednocześnie jego debiutem.
Wyjechał do USA na emigracje, dostał w kość, jak każdy emigrant, nauczył się rozumu i wrócił do kraju.
Jako emigrant – rozumiem tego typy decyzje, szczególnie, jeśli chodzi o zawód trenerski. Trzeba iść zawsze za chlebem.
W Stanach, jak wspomniałem, nauczył się życia i to można było zauważy w jego pracy selekcjonerskiej.
Działał mądrze. Przynajmniej – moim zdaniem …
Aby wytrzymać w Poznaniu, i to w dodatku w piłce nożnej – trzeba być mądrym. Oraz mieć szczęście.
Zaczął dobrze na konferencji prasowej.
„Praca organiczna”: właśnie tego określenia były selekcjoner reprezentacji Polski użył kilka razy podczas poniedziałkowej prezentacji na stadionie przy Bułgarskiej. Trafił wręcz idealnie, bo w XIX wieku właśnie na ziemiach ówczesnego zaboru pruskiego, czyli Wielkopolski z Poznaniem na czele, ten pozytywistyczny sposób myślenia został sformułowany i od razu trafił na bardzo podatny grunt.
61-letni szkoleniowiec w pierwszym okresie pracy postawił właśnie na rozwój swoich graczy, ale też nie zapomniał o pracy u podstaw. A więc – praca dziś z perspektywą na jutro. Praktycznie – mieszanie składem do upadłego, dzięki czemu będzie mógł przekonać się o tym, kto pasuje do jego koncepcji budowy silnego Lecha, a kto nie.
To spodobało się poznaniakom, co od razu zadziałało. Takich tłumów na treningach Lecha nie było od bardzo dawna. Sztab szkoleniowy we wtorek i środę mógł przyglądać się grupie aż 32 piłkarzy. Nic dziwnego, że były selekcjoner ostro zabrał się do pracy. Codziennie w siedzibie klubu spędza 17–18 godzin. Przychodzi bladym świtem, wychodzi po północy. Widać, że z ogromnym zapałem podszedł do kolejnego wyzwania w karierze. Podczas zajęć jest bardzo aktywny: tłumaczy graczom, pokazuje, gestykuluje. Wszędzie go pełno. Nie ogranicza się tylko do boiska treningowego, organizuje też odprawy.
Nawałka ma bardzo profesjonalne, „zachodnie” podejście do „bycia trenerem” i klub z zawodnikami albo … zaczną działać na najwyższych obrotach, albo ich współpraca rozleci się.
Znam mentalność zawodników i działaczy, niestety!
Z tego, co można wyczytać w czasopismach sportowych, Lechici spędzają przy Bułgarskiej kilkanaście godzin: od zbiórki porannej do wieczornej odnowy po drugich zajęciach. To nie jest jednak tak, że wykonują pracę fizyczną podobną do tej w trakcie przygotowań do rundy. Owszem, zajęcia są intensywne, ale mają na celu osiągnięcie jak najwyższej formy przed grudniowymi meczami.
Co ważne – Nawałka zaprosił również sześciu uzdolnionych juniorów z klubowej akademii. To nie jest oczywiście tak, że już ma pełną wiedzę na temat umiejętności najbardziej utalentowanych akademików. Lista tych, którzy mieli być sprawdzeni, została bowiem ustalona wcześniej, jeszcze podczas pracy poprzednich sztabów. Teraz jest po prostu idealna okazja, bo zakończyła się runda jesienna w III lidze. I tak jednak opiekun niebiesko-białych doskonale wpisuje się w filozofię klubu, w którym jednym z priorytetów jest szkolenie.
Mówi: ”Chcę się przyglądać młodym i chcę ich wprowadzać do pierwszej drużyny, ponieważ zawsze było to dla mnie wyzwaniem. Muszę dostrzec w piłkarzu to coś, żeby dostał z mojej strony odpowiednie warunki do treningu. Doskonałym przykładem są piłkarze z akademii Lecha, którzy grali w mojej reprezentacji. Karol Linetty dostał szansę jako bardzo młody chłopak, tak samo Jan Bednarek i Dawid Kownacki”.
Nie od razu Kraków zbudowano. Lech przegrał swój pierwszy mecz pod wodza Nawałki właśnie … z Cracovią.