Ekspresem przez sport w 2019 roku
Ekspresem przez sport w 2019 roku
Zaczęło się wielkim uderzeniem w Australii.
Pierwszy wielki przystanek tenisowy wypadł imponująco.
Świat wie od dawna, że niewiele krajów może poszczycić się takimi zdolnościami organizatorskimi jakie posiada Australia, tak więc i tegoroczne wydanie Australian Open nie zawiodło.
Zacznijmy od sukcesu organizacyjnego: największa ilość widzów na trybunach w historii tenisa w tym kraju, rekord oglądalności w telewizji i w mass mediach i nieoczekiwane finały singli.
Nieoczekiwanie – przynajmniej dla mnie.
Zwyciężyła Dunka Caroline Wozniacki. Moim zdaniem – jest to miłym zaskoczeniem.
Caroline jest już dojrzałą zawodniczką i w przeszłośći ponad rok królowała jako #1 na tronie tenisowym.
Potem przyszły huśtawki życiowe i spadła w rankingu na 70 miejsce.
W ciągu roku była w stanie się odbudować i wygrała po raz pierwszy w życiu „Wielkiego Szlema”, marzenie całej jej kariery.
Wśród mężczyzn osobiści liczyłem na zwycięstwo Federera tylko na zasadzie „budowania historii”.
Federer jest znakomitością w tenisowym świecie.
Ciągle dziwię się, że niektórzy dziennikarze uważają go za „jednego z najlepszych tenisistów wszechczasów”. Jednego z najlepszych? Przecież nie ma nikogo, kto nawet w przybliżeniu może być porównywany do asa ze Szwajcarii.
Liczyłem godziny i minuty do rozpoczęcia tego wydania Igrzysk Olimpijskich. Po pierwsze – kocham sport, a po drugie – byłem ciekawy, czym można zaskoczyć dzisiejszą publiczność.
Dodam, że uczestniczyłem w Igrzyskach Olimpijskich w Seulu w 1988 roku i miałem wyrobione wyobrażenie, oczekiwanie, bo, w końcu – to ta sama kultura.
Przyznam, że po pokazie Chin w Pekinie w 2008 roku nie spodziewałem się (i nie spodziewam się) niczego lepszego, ale jakaś nuta totalnej odrębności powinna być w przekazie z każdego kraju.
Kraje Dalekiego Wschodu (Japonia, Korea i Chiny) maja wiele wspólnego i pewne cechy „wielkiego przedstawienia” są im wspólne.
Uroczystość otwarcia była fajna, zgrabnie i na czas zorganizowana. Koreańczycy próbowali podkreślać pokój między narodami, co jest jak najbardziej na miejscu podczas rozgrywania Igrzysk Olimpijskich. Wykonali również pokaźny krok w kierunku zjednoczenia obu Korei. Polityka i Igrzyska Olimpijskie idą cały czas ręka w rękę.
Igrzyska wypadły dla Polski i Kanady – poniżej oczekiwać. Brzmi niemądrze, bo ekipa kanadyjska zdobyła największą ilość medali w historii, jednak Kanadyjski Komitet Olimpijski liczył na więcej.
Z kolei polski plan był od początku nie do wykonania, bo był oparty na oczekiwaniach z poprzednich Igrzysk Olimpijskich, gdzie startowało sporo polskich międzynarodowo uznanych gwiazd.
Polacy zdobyli medale tam, gdzie je mogli zdobyć: w skokach narciarskich.
Reszta ekipy wypadła tak blado, jak blada jest polska codzienność w sportach zimowych. Dla mnie – bez zaskoczenia.
Nic to, Za cztery lata – następna okazja.
A w piłce nożnej – wykrakałem.
Na początku mistrzostw napisałem: „W polskiej grupie spodziewano się zwycięstw Polaków i Kolumbijczyków w pierwszej rundzie, lecz nic z tego. Oba zespoły poległy, chociaż Kolumbia zostawiła znacznie lepsze wrażenie niż Polska. Polacy zagrali z Senegalem bardzo słabo i, jeśli sprawy nie zmienią się drastycznie, wakacje dla drużyny polskiej zaczną się już za 10 dni.”
Drugi przegrany mecz – i pakujemy walizki … już po raz trzeci w ten nowej erze.
Cały miesiąc uczty piłkarskiej skończył się na stadionie na Łużnikach w Moskwie, gdzie dwa w miarę niespodziewane zespoły zmierzyły się w finale.
Wprawdzie Francja jest zespołem już „dorobionym”, bo ma jedno mistrzostwo sprzed dwudziestu lat na koncie, to jednak w miarę nierówna forma i młodość nie kwalifikowały zespołu jako faworytów.
Chorwacja z kolei – to drużyna z wieloma doświadczonymi zawodnikami, którzy de facto mieli ostatnią szanse na zrobienie największej niespodzianki.
Zrobili wielką niespodziankę, ale nie największą. W finale ulegli Francji 4:2.
Wynik wskazuje na zdecydowane zwycięstwo Francuzów, jednak tak na boisku, przynajmniej początkowo – tak nie było. Krótko Francuzi zdobyli trofeum, a Chorwaci – nasze serca!
Mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce w Berlinie zapowiadały się na ucztę koneserów i cóż to była za uczta!
Reprezentanci Polski postarali się o niezwykłe przeżycia dla siebie i swoich kibiców.
Polska prowadziła do ostatniej konkurencji w klasyfikacji medalowej, aby w ostatniej sekundzie oddać to prowadzenie na korzyść reprezentacji brytyjskiej.
Wprawdzie ta sama ilość zdobytych złotych medali, to jednak Anglicy z większą ilością srebra zakończyli Mistrzostwa na najwyższym stopniu podium.
Niemcy wylądowali na trzecim miejscu, mimo, że zdobyli największą ilość medali.
Liczy się jednak złoto!
Polacy zdobyli 7 złotych krążków, o jeden więcej niż podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Europy w Amsterdamie.
Trochę o golfie. Tiger Woods jest osobą bardzo kontrowersyjną.
Właśnie wygrał swój 80-ty tytuł, bardzo zresztą ważny „Tour Championship” i jest obecnie na drugim miejscu wszechczasów. Brakują mu dwa wygrane turnieje do zostania #1 w historii.
Zanim do tego doszło, Tiger przeszedł długą i trudną drogę, nabył się wielu kontuzji, które, w normalnych warunkach dla przeciętnego golfisty byłyby nie do przeskoczenia. Sam z doświadczenie osobistego wiem, jak „smakuje” operacja kręgosłupa, a Tiger miał ich cztery. Najlepiej o ty świadczy fakty, że od 2013 roku nie wygrał żadnego turnieju aż do ostatniego tygodnia.
80 wygranych turniejów! Wydawałoby się, że można się do zwycięstw przyzwyczaić, jednak obserwując reakcje Woodsa – absolutnie nie.
Jego wzruszenie, choć jest on dobrym aktorem, było dla mnie niespodziewane. Zawsze wiedziałem, że on żyje tylko dla zwycięstw i właśnie taka reakcja mnie w uświadomieniu takim umocniła.
Na koniec – żużel.
Przyznam, że nie miałem odwagi oglądania meczu na żywo, jednak go nagrałem i, znając końcowy wynik, obejrzałem już bez większego bicia serca. Super widowisko.
Zaczęło się to wszystko o tydzień za późno, bo przewidziany pierwotnie finał miał się odbyć wcześniej, jednak potężna ulewa uniemożliwiła bezpieczne przeprowadzenie zawodów.
Ale, jak mówią, co się odwlecze – to nie uciecze!
I tak Unia Leszno po raz kolejny, szesnasty w historii, zdobyła złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Był to też tytuł kolejny z rzędu, czyli „powtórka z rozrywki 2017”.
Parafrazując wypowiedzi reporterów sportowych, “Byki” zaczynają przypominać piłkarski Real Madryt. Dlaczego? Otóż drużyna jest pełna gwiazd i prowadzona w taki sposób, że rywalom trudno będzie ją pokonać w najbliższych latach.
I tyle. Oczywiście – zdarzeń sportowych było bez liku, ale na wspomnienie wszystkich … miejsca w „Wiadomościach” nie starczy.
Do Siego Roku!