Zmiana trenera
Zmiana trenera
Byłem zawodnikiem-samoukiem. W latach sześćdziesiątych – w dawno minionej erze.
Tamte lata były inne, nieporównywalne z teraźniejszością. Dostęp do wiadomości był trudniejszy, nie było internetu, YouTube i innych pożytecznych środków do zdobywania wiedzy za darmo, wręcz natychmiast.
Wiedziałem, że pomoc trenerska jest potrzebna, ale na moim pierwszym obozie kadry, mój trener Eugeniusz Kwiatkowski zasiał mi wiele niepewności w tym zakresie.
Otóż, po zapytaniu się kto był moim trenerem, powiedziałem – sam.
Po tym lakonicznie dodał: to tak trzymaj. Wiesz, co robisz.
Podczas studiów na AWF w Poznaniu trafiłem pod skrzydła znanego trenera w poznańskim AZS, Eugeniusza Wachowskiego, który już po kilku tygodniach wspólnego treningu dał mi wiele wolnego miejsca do współdecydowaniu o treningu, objętości, intensywności, regeneracji. Też mi powiedział, że wiem co robię.
Gdy rozpocząłem karierę trenerska, ni stąd ni zowąd uświadomiłem sobie, że niewiele wiem.
Udałem się na prywatnie szkolenie do trenerskiej znakomitości tamtych lat – Zygmunta Szelesta, który zdradził mi swoja dewizę trenerską: słuchaj i obserwuj zawodników. Używaj z pożytkiem tego, co masz między uszami – i zrozumiesz.
Jak z tego wynika – nikt mi nigdy nie dał gotowej recepty na sukces.
Dlaczego? Bo takiej recepty nie ma!
Te wskazówki zawsze starałem się stosować mojej trenerskiej karierze – i z dobrym skutkiem.
Dlaczego o tym piszę?
Otóż kilka tygodni temu Manchester United zwolnił światowej klasy trenera Jose Mourinho z pracy. Za co? Za złe wyniki. Czy tylko za to?
Nie dość tego – zapłacono mu 24 mln funtów odstępnego? Dlaczego? W końcu nie miał dobrych, spodziewanych wyników?
Normalnie, w indywidualnych sportach, taka sytuacja nigdy nie zaistniałaby, gdyż nie ma długoterminowych kontraktów. Jeden rok – i przedłużenie, jeśli są wyniki. Brak wyników – brak przedłużenia.
W sportach zespołowych jest inaczej. Tak jak w chórze – słaby śpiewak może się ukryć, tak i w sportowych zespołach – reszta „braci” słabeusza wyręczy.
Dodatkowo – w sportach zespołowych trener jest carem, królem czy cesarzem. Ma władze absolutną i tylko zawodnicy mogą go zmienić.
Oczywiście – nie jest to takie proste, jednak z drugiej strony – jest.
Otóż w przypadku nielubianego trenera zawodnicy mogą po prostu się nie starać wygrywać. W końcu – czy wygrają, czy też przegrają – wynagrodzenie otrzymają, natomiast władze klubu/federacji mogą stracić cierpliwość i trenera zwolnic. Tak się też stało z Jose Mourinho.
Znany trener, z wieloma wielkimi osiągnieciami prowadził i prowadzi zespoły według swojego schematu i temperamentu. Można ten schemat bardzo prosto określić: „obrona Częstochowy i kontrataki”.
Dawało to dobry skutek przez ileś tam lat, ale ostatnimi czasy nowi trenerzy doszli do głosu. Ci nowi i młodsi trenerzy wprowadzili nową, ciekawą i ofensywna piłkę na stadiony świata.
Skoro sport ten jest najpopularniejszy na świecie, to, w czasach internetu, wszyscy wszystko o wszystkim wiedzą, jeśli tylko, rzecz jasna, chcą.
Manchester United – to potężny biznes, który nie pozwoli sobie na jakieś rozdrobnienia, a co za tym idzie- straty materialne, stąd ta drastyczna sytuacja trenerska.
Minęło już sporo czasu od odejścia Alexa Fergusona. Próbowano różnych trenerów – bez rezultatów.
Jose Mourinho został zwolniony de facto przez zawodników, bo zmuszał ich do zmiany osobowości, stylu, temperamentu w celu dopasowania ich do swojego systemu. Taki system na czasy dzisiejsze nie działa.
Nowy, tymczasowy trener, Norweg Ole Gunnar Solskjær był zawodnikiem MU podczas królowania Fergusona i, mając spore doświadczenie trenerskie – zaraz je wykorzystał.
Zaczął słuchać i obserwować zawodników i dostosował swój „system trenowania” do tych aktorów.
Krótko – pozwolił im być sobą, a schematy taktyczne były/są niejako sugestia, a nie żelazna zasadą.
Jak na razie: 3 mecze wygrane – 5:1, 3:1 i 4:1.
Sami zawodnicy posumowali te wyniki lakonicznie: powinniśmy bardziej starać się w grze defensywnej.
I tyle.
Życzę wszystkim zaangażowanym w sport (i nie tylko) … przede wszystkim … elastyczności w 2019 roku!