Sztuka, emocje i szczęście
Sztuka, emocje i szczęście
Sztuka w szerokim tego znaczeniu, towarzyszyła człowiekowi od 10,000 lat. Pod tym pojęciem kryło się wszystko, co było wytworzone według określonych reguł. Sztuka jest odzwierciedleniem kultury, czasów, tego, co otacza artystę; a także jego emocji, przeżyć i nastrojów. W średniowieczu mianem sztuki określano wszystkie umiejętności i zdolności, które nie wymagały wysiłku fizycznego. Obecnie sztuką są utwory muzyczne, literatura, taniec, obrazy, rzeżby, instalacje, happeningi, teatr, fotografia, film, grafika, grafika komputerowa czy nawet sztuka wymowy.
Kilka dni temu byłam ze znajomymi na niecodziennej wystawie Persimmon Blackbridge Constructed Indentity na uniwersytecie McMaster. Przesłanie i prezentacja artyski poruszyły nas i zainicjoway burzliwą dyskusję na temat, co bardziej inspiruje sztukę: smutek czy radość? Czy tylko tragedie tworzą wielkie dzieła, czy też radość może być inspiracją?
Oczywiście, jako specjalistka w dziedzinie inteligencji emocjonalnej, natychmiast autorytatywnie, swierdziłam, że tragedie tworzą głębsze emocjonalnie dzieła z powodu siły smutku. Natychmiast przytoczyłam ostatnio przeczytany artykuł artysty rysownika, Johna Weiss, który pisze, jak często smutek i melancholia towarzyszą w tworzeniu wspaniałych dzieł. Autor wręcz zachęca do słuchania od czasu do czasu smutnych utworów muzycznych, czytania refleksyjnych książek oraz oglądania melodramatów.
Moim sztandarowym argumentem był fakt, iż uczucie smutku wzbogaca naszą duszę o głębsze przeżycia. Smutek jest nam potrzebny, aczkolwiek nie za długo i nie w nadmiarze, ale do zatrzymania sie na chwilę, do oderwania się od pędu dnia codziennego. Wtedy jesteśmy bardziej wrażliwi i empatyczni, i możemy tworzyć rzeczy piękne, emocjonalne i dotykające istoty humanizmu.
Natomiast dwie inne osoby nie zgodziły się ze mną i stwierdziły, że radość i euforia również mogą być inspiracją dla artysty i rodzić równie monumentalne dzieła. Niemniej kiedy poprosiłam o konkretne przykłady, to było nam trudno znaleźć je ad hoc. Jedna z moich oponentek przytoczyła całkiem słuszny argument z psychologii o szczęściu, ale dalej nie miałam przykładu dzieła stworzonego w stanie szczęśliwości artysty. Po chwili moja siostra przytoczyła dzieło Klimta Beethoven Frieze, ale po głębszej analizie doszłyśmy do wniosku, że sama oda do radości nie potwierdza stanu ducha Klimta w momemnie tworzenia tego dzieła. Niemniej już argument, że Salavatore Dali i Pablo Picasso tworzyli częściej w momentach radości i euforii, niż smutku – było mi trudno odeprzeć.
Obserwacja, że sztuka jest związana z całą gamą emocji i to zarówno artysty, jak i odbiorcy, zainspirowała mnie do poświęcenia następnego cyklu blogów na temat wpływu sztuki na nasze emocje, rozwój intelektualny i duchowy oraz na nasze poczucie szczęścia. Dla niektórych będzie to tylko przypomnienie fragmentów z historii sztuki, dla innych (mam nadzieję) moment do nowego spojrzenia na własne zabiegane życie, a także nowych informacji z dziedziny, której w konkurencyjnym świecie walki o karierę i byt, poświęcenie czasu – wydawać się może tylko luksusem.
Zwróćmy uwagę, że poprzez sztukę artyści starali się nie tylko odzwierciedlić kreatywną formę ich ekspresji, ale przede wszystkim poszukiwali sensu życia i odpowiedzi na wiele pytań dotyczących tajemnic natury. Dzisiaj wiemy, że istnieje także silna korelacja pomiędzy uprawianiem sztuki, a leczeniem, miedzy aktem tworzenia i szczęściem. Powstają terapie leczenia depresji, fobii, stanów lękowych poprzez związek takich kompetencji jak koncentracja, odporność na stres, proces podejmowania decyzji, innowacyjność.
Związek pomiedzy aktem tworzenia i poczuciem szczęścia nie należy do najnowszych odkryć. Już w roku 1996 Robert Epstein w swoim artykule opublikowanym w Psychology Today Capturing Creativity, podkreślał, że czym jesteśmy bardziej kreatywni, tym bardziej jesteśmy szczęśliwi.
Nowsze badania naurobiologiczne[1] ( np. Semira Zeki z londyńskiego uniwersytetu) wskazują na wzrost poziomu dopaminy podczas oglądania dzieł sztuki, hormonu zwiekszającego uczucia przyjemności, a u niektórych zanotowano wręcz podobieństwo ze stanem zakochania. Dodatkowo, te przyjemne sensacje odczuwa się od razu w momencie zetknięcia z dziełem artysty.
W tym cyklu cwiczeniem dla Państwa będzie po przeczytaniu każdego blogu odszukanie omawianego obrazu/obrazów w internecie lub bibliotece (czy też w dostępnych muzeach) i zapisanie kilku własnych wrażeń, odczuć i przemyśleń podczas oglądania wybranego dzieła/dzieł.
Początkowo mogą Państwo nie zauważyć pozytywnego wpływu tych cwiczeń, ale jest to połączenie koncentracji i medytacji jednocześnie i w mózgu nasze połączenia neuronowe poruszają tzw. system nagrody wywołany wysiłkiem, który Michaly Csikszenmihalyi nazywa przepływem (Flow) – stan satysfakcji i szczęścia. Z kolei ten proces powtarzany często jest w stanie wyleczyć depresje, stany niepokoju i inne choroby psychiczne oraz wzmocnia system immunologiczny.
Obcowanie ze sztuką znacznie podnosi nasz poziom ineteligencji emocjonalnej, gdyż uczy nas przede wszystkim nazwania wielu nieodkrytych odcieni emocji oraz doskonali łatwość ich wyrażania.
[1] Aaron, R. E., Rinehart, K. L., & Ceballos, N. A. (2011). Arts-based interventions to reduce anxiety levels among college students. Arts & Health, 3(01), 27-38.
Bolwerk, A., Mack-Andrick, J., Lang, F. R., Dörfler, A., & Maihöfner, C. (2014). How Art Changes Your Brain: Differential Effects of Visual Art Production and Cognitive Art Evaluation on Functional Brain Connectivity.PloS one, 9(7), e101035.
Nakamura, J., & Csikszentmihalyi, M. (2002). The concept of flow. Handbook of positive psychology, 89-105.
eqtrainer.ca
Autorka popularnej w Polsce książki: Zbuduj swoje szczęście. Vademecum życia spelnionego , wydanej ostatnio przez Wydawnictwo Studio Emka.