Relacje emocjonalne artysty i widza
Relacje emocjonalne artysty i widza
Jest to blog, nad którym najdłużej zastanawialam się od czego zacząć? Od nasławniejszych artystów, chronologicznie czy od rankingu obrazów najbardziej emocjonalnych? A może jednak od najsilniejszych emocji? Jakąkolwiek strukturę wybiorę i tak będzie ona subiektywna, gdyż tak jak mamy opracowania na temat nastrojów i emocji artystów podczas tworzenia, tak odbiór widza zależy od wielu czynnikow.
Na pewno ważny będzie nasz nastrój tego dnia, bardzo istotna będzie wiedza na temat historii sztuki, czasów w którym dzieło powstało, gdyż znając okoliczności i historię kompozycji, zupełnie inaczej oceniamy każdy fragment aktu artysty. Daje to nam możliwośc głębszego przeżycia zarówno intelektualnego, jak i emocjonalnego. Widzimy wtedy zdecydowanie więcej, niż tylko kolory i kształty; widzimy oczami i duszą, a czasami przeżywamy intensywniej, niż sam autor kreacji chciał nam to przekazać.
Dla mnie takim przykładem uświadomionego (a początkowo nieuświadomionego) odbioru sztuki jest obraz Untitled (Red) Marka Rothko (1903-1970), amerykańskiego malarza, pochodzenia rosyjsko-żydowskiego, który sam odmawiał przynależności do jakiegokolwiek ruchu artystycznego, lecz generalnie jest zaliczany do abstrakcyjnego ekspresjonizmu.[1]
Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z tym obrazem, moje zdumienie nie miało granic, jak można płaszczyznę o kolorze czerwonym (jak mi się wydawało z mało zauważalnycm lekkim zróżnicowaniem odcienia), nazwać wielkim dziełem sztuki. Nie widziałam w tym dziele nic zachwycającego. Jeśli mam nazwać to uczucie, to raczej było to uczucie rozczarowania na pograniczu z buntem. Jest to obraz z 1956 roku Bez tytułu (Czerwony) obecnie wystawiony w Melbourne, Australii.
Wtedy nie rozumiałam, że prace Rothko mają tworzyć nieustannie fizyczne doznania, zmieniając percepcje wizualne. Nie interesowałam się na tyle sztuką, aby pojąć wnętrze tej kompozycji. Wielkie, nieoprawione, nasycone kolorami płótna Rothko, miały za zadanie przyciągnąć widza poprzez pulsowanie jednego lub kilku kolorów, prosząc go, aby zatrzymał się na chwilę i przyjrzał wewnętrznej przestrzeni obrazu.
Tutaj artysta zanurzył się całkowicie w eksplorację koloru czerwonego, jednego z najbardziej ekspresyjnych spośród podstawowych kolorów. Ta kompozycja jest abstrakcją. Kwadraty są uszeregowane w sztywny wzór z odmianami czerwonych odcieni. Być może we wczesnym okresie Rothko podejrzewał, że trudno niektórym będzie zrozumieć jego sztukę i dltaego twierdził, że nie ma czegoś takiego, jak malowanie o niczym. Sam artysta przez całe życie utrzymywał, że obrazy te są całkowicie wolne od narracji. Nie można jednak nie zastanawiać się, czy lista odniesień może być odkodowana ze względu na ekspresyjną paletę, czy też imponujący rozmiar lub prawie totemiczny zarys kwadratów. Dla artysty to dzieło jest ważne, tragiczne, ponadczasowe. Dla mnie to był tylko kolor na pewno niosący energię, ale nie wywoływał we mnie takich emocji, których oczekiwał jego twórca.
Sam artysta, schowany głęgoko w swojej podświadomości, wierzył, że sztuka jest najsilniejszą formą komunikacji. „Ludzie, którzy szlochają przed moim obrazem, przeżywają dokładnie to samo, co ja przeżywałem malując ten obraz” – mówił Rothko. Ja tamtego dnia patrząc na obraz byłam daleka od wielkich wzniosłych uczuć, a na pewno daleka od płaczu.
Grupa artystów z tego okresu uważała sztukę za przygodę w nieznanym świecie. Twierdzili, że tylko Ci ją poznają, którzy podejmują ryzyko. Ten punkt widzenia zainspirował mnie do bliższego zgłębienia tego zjawiska. Po kilku lekturach i wystawach faktycznie inaczej odbieram sztukę, a szczególnie przytoczony przykład obrazu Czerwony. Słynne stwierdzenie Rothko, że „obraz nie jest dziełem o emocjacvh, to jest przeżycie tych emocji”[2] zachęciło mnie do spędzenia więcej czasu przed tym obrazem.
Bardzo mnie interesował mój stan emocjonalny wywołany dłuższą i świadomą obserwacją. Najpierw odczułam, że kolor czerwony na tak dużej płaszczyźnie jakby usunął barierię pomiędzy mną, a płótnem. Miałam wrażenie, że stawałam się częścią koloru, że wtapiam się w obraz, ale ciągle nie miałam wrażenia, że wywołuje we mnie tragiczne odczucia. Jeśli już to pozytywne na pograniczu neutralności. W owej chwili nie odczuwałam tego samego, co artysta w momencie tworzenia swojego magnum opus.
Ale po kilku latach, miałam przyjemność zobaczyć dwa rózne spektakle teatralne o Marku Rothko, w dwóch różych miastach. I to było dla mnie zaskakujące, jak diametralnie zmienił się mój odbiór tego samego obrazu. Więcej informacji o wnętrzu i filozofii artysty, jego emocjonalne zmagania egzystencjalne i tragiczna samobójcza śmierć już nigdy nie pozwoliły mi przejść koło tego obrazu i innych jego dzieł – bez silnych wrażeń. Nagle odkryłam, że razem z warstwami koloru nakładają się warstwy emocji i głębokie wzruszające doświadczenie. Każdy kształt jakby zapraszał do wielości skojarzeń. Świat, świadomość i wyobraźnia jakby unosiły się nade mną. Wtedy zdałam sobie sprawę, jak byłam poruszona i emocjonalnie pojęłam, że dla Rothko treścią sztuki są emocje. Według niego zadaniem artysty jest stworzenie obiektu, który wznieci namiętności, intensywne pragnienia dla pewnych uczuć lub odczuwanych stanów. Subtelności życia codziennego są wyrażane przez kolor i przestrzeń, które mają wyrażać takie emocje jak tragedia, czy ekstaza.
Dla Rothko obraz jest dramatem, a kształt aktorem. Osiągnął to poprzez coraz bardziej abstrakcyjne kompozycje, pozbawione rozpoznawalnych znaczników świata zewnętrznego. Pozostawił także swoje obrazy bez tytułu, pozwalając widzom reagować na formy, które je wypełniały. Dlatego artysta radził, że najlepiej jest oglądać jego obrazy z odleglości kolo 45 cm.. “Być może zdominują pole widzenia widza, a tym samym stworzą uczucie kontemplacji i transcendencji“, jak sugeruje to Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Dla Rothko płótna bez ramek miały tworzyć wrażenie zcalenia widza, płótna i środowiska. Ten aspekt emocjonalnego zaangażowania artysty z widzem miał kluczowe znaczenie dla poszukiwania przez Rothko znaczenia w abstrakcji. Jak powiedział Seldenowi Rodmanowi w wywiadzie opublikowanym w 1957 roku: “Interesuje mnie tylko wyrażanie podstawowych ludzkich emocji – tragedii, ekstazy, zagłady.
Sprzedając prywatnym osobom ze swojego studia, Rothko analizował ich reakcje na obrazy; musieli zdać test, o którym nie wiedzieli, że biorą w nim udział. Jeśli im się nie udało, wrócili do domów z pustymi rękami, niezależnie od wielkości portfela.
Stojąc dobrą chwilę przed płótnem, w pewnym momencie zauważyłam nakładające się bloki pigmentu, które zdawaly się być w ruchu, jak kłębiące się poszarpane chmury. Czuło się narastające napięcie w oczekiwaniu, że za chwilę wydarzy się coś ważnego. To był dla mnie zupelnie nowy, dużo głębszy kontakt ze sztuką.
Rothko był jednym z najbardziej znanych artystów amerykańskich. Głęboko mi zapadły w pamięci jego słowa, kiedy zwrócił się do swojego asystenta: “Jest tylko jedna rzecz, której się lękam w życiu, przyjacielu … Pewnego dnia czarna połknie czerwień” W 1970 roku, w chłodny poranek 25 lutego, ciało malarza, Marka Rothko, znaleziono w jego przepastnym studiu na Manhattanie. Miał 66 lat.
Tak więc, faktycznie uważam, że warto zgłębiać wiedzę o artystach i ich życiu oraz zapoznawać się z okresem, w którym tworzyli swoje dzieła, gdyż wtedy możemy odkryć ich wielowymiarowość emocjonalną. A poprzez przebywanie ze sztuką nie tylko rozwijamy wyobraźnię i kreatywność, ale przede wszystkim odkrywamy siebie i uniwersalny sens życia.
Grażyna Tallar, autorka ostatnio wydanej książki Zbuduj swoje szczęście. Vademecum życia spełnionego
www.eqtrainer.ca
[1]Ekspresjonizm abstrakcyjny (szkoła nowojorska) to ruch artystyczny kształtujący się w malarstwie amerykańskim w latach 40. XX wieku pod wpływem nowoczesnego malarstwa europejskiego. Uznawany za pierwszy czysto amerykański ruch o światowym znaczeniu, stawiający Nowy Jork w centrum świata sztuki.
[2] Pismo Life, 1959 rok