Tiger Woods
Tiger Woods
Jestem golfistą od siedmiu boleści, jednak zaliczam się do stosunkowo małej grupy, która może poszczycić się grą z wynikiem poniżej 100. To jest 100 uderzeń (strokes) na polu golfowym o parytecie 72. Oznacza to, że dobry golfista powinien się zmieścić w 72 uderzeniach.
Mój wynik mieści mnie w czołowych 30% graczy, a jednak to, co pokazują mistrzowie małej piłeczki przechodzi wszelkie oczekiwania, szczególnie tych, którzy cos na ten temat wiedzą.
Na początek – trochę historii.
Prawdziwe pochodzenie golfa jako dyscypliny sportowej nie jest jasne. Jedna wersja zakłada, że dyscyplina ta wywodzi się ze Szkocji, z okresu późnego średniowiecza. Sport podobny do dzisiejszego golfa opisywany był już w lutym1297 roku w Holandii.
Była to gra z kijem i piłką skórzaną. Kto uderzył piłkę mniej razy przed trafieniem do tarczy celnej z odległości kilkunastu metrów, wygrywał. Reguły dzisiejszego golfa są takie same jak te, które wymyślono w Szkocji. Pewne jest, że sport nazywany słowem “golf” został zakazany przez parlament Szkocji w XV wieku. Niektórzy naukowcy jednak uznają, że taki zakaz obowiązywał dla gry podobnej do „shinty” lub „berliny”, przypominającej bardziej nowoczesny, dość popularny sport w zachodniej Polsce – hokej na trawie, niż golfa.
Na początku golf uprawiany był w Szkocji i Anglii, skąd rozpowszechnił się na cały świat. Najstarsze pole golfowe na świecie to Old Links at Musselburgh w Szkocji. Istnieje świadectwo, które dowodzi, że golf był uprawiany już w 1672 roku, a królowa Szkocji Maria I Stuart zachwycała się nim już w 1567 roku. Słowo “golf” pochodzi od słowa holenderskiego “kolf”, co oznacza laske czy kij.
Z biegiem lat sport zyskał wielką popularność szczególnie w USA, gdzie majętniejsi gracze zaczęli organizować prywatne kluby i takie właśnie prywatne kluby rozpoczęły budowę podwalin pod dzisiejszy sport.
Golf – to sport dla bogaczy i „zjawisko” Tigera Woodsa jest tym bardziej ciekawym do analizy.
Rodzice Tigera od dziecka wprowadzili taką sytuację domowa, że młody chłopiec nie miał szans na inna przyszłość niż … czołowego golfisty.
Oczywiście – znamy całą masę przypadków, że rodzice chcą jednego, a dziecko – nie, jednak w opisywanym przypadku wszystko jakoś się bardzo pozytywnie zgrało.
Ojciec Tigera spędził wiele lat swojej młodości w „zielonych beretach” w Wietnamie i nauczył się najbrutalniejszej prawdy życiowej – liczy się tylko zwycięstwo.
Taką właśnie filozofię wszczepił swojemu synowi. Do pomocy w tym była matka Tigera, urodzona w Tajlandii pani o mieszanym pochodzeniu: Chinki, Tajlandki i Holenderki.
Znana z wielkiej dyscypliny pomogła wykreować podstawę dla wybujałej wyobraźni ojca Tigera.
Chłopak wykazał się talentem już w dzieciństwie, ale dopiero po ukończeniu studiów na uniwersytecie Stanford świat zaczął go traktować poważnie.
Odnosił zwycięstwa wręcz z tygodnia na tydzień i bardzo szybko okrzyknięto go lepszym golfista niż legendarny Jack Nicklaus.
Wszystko się na to zanosiło aż do momentu, kiedy, jak zwykle zresztą, woda sodowa uderzyła mu do głowy.
Wielka sława doprowadziła do tego, że Tiger zaczął postępować bezmyślnie, a dodatkowo – śmierć ojca, jego moralnej wyroczni, ułatwiła tego typu upadek. Skandale, rozwód, kroniki policyjne, a na dodatek – kontuzje zatrzymały karierę, wydawałoby się na zawsze.
W ubiegły weekend Tiger pokazał jednak coś niesamowitego – powrócił na tron golfowy.
Wygrał w wielkim stylu Turniej Masters, po raz piąty w życiu zresztą, najbardziej prestiżowy turniej na świecie, w Auguście, w stanie Georgia.
Turbulencje życiowe – turbulencjami, jednak najbardziej zasługuje na uznanie pokonanie przez Tigera przeciwności zdrowotnych.
Był okres, że przez wiele lat nie mógł nawet wykonać poprawnego zamachu (swingu), jednak rok 2018 był chyba przełomowym, kiedy zaczął czuć się lepiej i był w stanie wykonywać normalną ilość podstawowego treningu.
Ktoś może powiedzieć, że to wszystko dla pieniędzy.
Zgadzam się, ale Tiger już od lat jest finansowo niezależny, wiec chyba mamy do czynienia z jego ambicją i miłością do golfa bardziej – aniżeli tylko pogonią za szmalem.