Sportowy bigos
Sportowy bigos
Polskie akcenty w piłkarskich ligach zagranicznych:
Wprawdzie w kilka ligach zagranicznych rozstrzygnięto już wyścig o mistrzostwo, jednak wypada jeszcze trochę poczekać na wszystkie ważniejsze wyniki i wydarzenia.
A wydarzenia? Nie sposób nie wspomnieć doskonałej postawy Roberta Lewandowskiego walczącego o kolejne trofeum najlepszego snajpera w Bundeslidze. Dodatkowo wprowadził swój Bayern do finału Pucharu Niemiec i jest obecnie blisko kolejnego tytułu mistrza Kraju z tym znakomitym zespołem.
Okazuje się jednak, że ważniejsza informacja w mediach o tym doskonałym zawodniku była jego bójka z kolegą z boiska. Jak świadkowie twierdza – nic się nie stało, ale sensacja – jest.
Wspomnieć również trzeba niesamowity rok Krzysztofa Piątka.
W sporcie nazywamy taki debiut „wejściem smoka” i chyba tak, bo chłopisko zdobyło nawet bramkę w reprezentacji Polski.
W ubiegłym roku Cracovia sprzedała go do włoskiego zespołu w Genui za 5 mln dolarów.
W tym zespole strzelił natychmiast 19 goli w 21 spotkaniach.
Oczywiście – ta sensacja nie umknęła uwadze Włochom i potentat AC Milan wykupił go prawie na pniu za ponad 40 milionów dolarów.
Początek pobytu „Pistolero” w Milanie był równie sensacyjny jak w Genui. Po pięciu meczach Piątek miał na koncie…pięć trafień, a Milan triumfował w kolejnych meczach. Strzelanie bramek sprawiało mu niezwykłą łatwość. Zchwycony nowym snajperem Gennaro Gattuso dobór składu na każdy kolejny mecz rozpoczynał od Polaka. W kolejnych spotkaniach Polak wciąż oczekiwał w polu karnym na dobre podania, ale one już nie nadchodziły. Przypomina to prawie w 100 procentach sytuację Lewandowskiego w reprezentacji Polski.
Jak na razie, przestał polować na indywidualne rekordy i wciąż pracował dla zespołu.
Niestety, wygląda na to, że trener Gattuso straci pracę, co może dodatkowo niekorzystnie wpłynąć na sytuacje Piątka.
Jak na razie – tylko Wojciech Szczęsny jest okrzykniętym mistrzem kraju (Włoch) w roku 2019 w zespole Juventusu.
Formuła 1 – to cyrk motorowo finansowy.
Jest to taka kombinacja postępu technicznego w bardzo popularnej dyscyplinie (w końcu ogromna ilość mieszkańców tego globu) z często podejrzanymi wynikami na torze.
Polacy mają jedynego przedstawiciela Roberta Kubicę, który jest ewenementem na skalę światową. W końcu jeździ z szybkością sięgającą niekiedy ponad 300 km/godzinę … praktycznie niepełnosprawny.
Wszyscy wiemy, że w rajdzie w Andorra uległ wypadkowi i stracił częściowo władanie w prawej ręce.
Powrócił jednak do F1 i jest to sukcesem ponad miarę.
Warto jednak wskazać inne wielkie osiągnięcie pana Roberta.
Okazuje się, że jest on sklasyfikowany na dziewiątym miejscu wśród aktualnych kierowców Formuły 1 w zestawieniu zawodników, którzy zarobili najwięcej pieniędzy dla swoich zespołów.
Na czele klasyfikacji znajdują się natomiast trzej mistrzowie świata: Sebastian Vettel (511,9 m), Lewis Hamilton (449,6 m) i Kimi Raikkonen (386,3 m),
Na dalsze zwielokrotnione zarobki Kubica nie ma na razie co liczyć. Jego zespół Williams jest w chwili obecnej najgorszym w stawce i nie ma wielkich nadziei na znaczącą zmianę w tym sezonie.
Na koniec – torontońska scena:
Dwa zespoły tzw. „Major Leagues” zakwalifikowały się do posezonowych rozgrywek.
Niestety – drużyna hokejowa Maple Leafs podtrzymała 60-tnią tradycję i przegrała w pierwszej rundzie z zespołem Boston Bruins 4:3 w siedmiu meczach.
Na scenie pozostał więc tylko koszykarski zespół Raptors.
W miarę gładko pokonali Orlando Magic 4:1 w pierwszej rundzie i w chwili, kiedy piszę te słowa, remisują w serii z Philadelphia Seventy-Sixers 1:1.
Jeśli koszykarze przebiją się przez drugą rundę – będzie trzeba chyba okrzyknąć prezydenta klubu Masai Ujiri geniuszem. Jego decyzje zwolnienia trenera Dwayne Casey i ulubieńca torontońskiej publiczności DeMara DeRozana, bardzo zresztą niepopularne wśród gawiedzi latem 2018 roku – okazać się mogą słuszne.