Aga – Iga
Aga – Iga
Agnieszka Radwańska zakończyła karierę.
Podczas benefisu w Krakowie 10 tysięcy widzów, gwiazdy sportu i muzyki pożegnały tą bezsprzecznie najlepszą polską tenisistkę w historii.
A oto co powiedział Tomasz Wiktorowski. który był jej głównym trenerem przez ponad 8 lat. Dodam, że podczas współpracy z nim osiągnęła wielkie sukcesy: wygrała turniej Masters, dotarła do finału Wimbledonu, triumfowała dwa razy w Pekinie i Tokio, a także w Miami czy Dubaju.
„Jaki jest polski świat tenisowy po Agnieszce? Moim zdaniem nie do końca taki, jak być powinien. Nie wykorzystaliśmy wszystkich szans, które dała nam na kortach taka postać jak ona. Gdy jeździła na turnieje, mieliśmy w tenisowym „tourze” kilkanaście osób grających na najwyższym poziomie, do tego kilku doskonałych trenerów. Dziś to się zmieniło, gdy byłem za granicą na turnieju, w ogóle nie słyszałem polskiego. Mamy teraz dwa rodzynki – Huberta Hurkacza i Igę Świątek. Są Łukasz Kubot i Magda Linette, ale to jednak pokolenie Agnieszki. A powinniśmy mieć w setkach po trzy dziewczyny i trzech chłopaków. Mam nadzieję, że sytuacja się zmieni, lecz to jest praca na lata. I to w bardzo różnych wymiarach”.
Radwańska jeszcze raz rozliczała się publicznie z kariery.
Powiedziała: „Osiągnęłam tyle, ile jako nastolatka nigdy bym sobie nie wyobraziła. Czuję się fantastycznie, ciągle kocham i oglądam tenis, ale widzę też, jak bardzo wszystko dookoła się zmienia i jak bardzo idzie do przodu. Zdrowie? Może za jakiś czas powiem, że czuję się lepiej. Ostatnie 25 lat cały czas jeszcze we mnie siedzi. Siedzi i czasami jeszcze boli.”
Radwańska pojawiła się w Tauron Arenie w towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki Caroline Wozniacki. Nie było z nią niestety kontuzjowanej Angelique Kerber. Jak wiemy – były i są one najlepszymi przyjaciółkami w cyrku tenisowym.
Kerber wprawdzie z ochotą wyraziła zgodę na uczestniczenie, jednak zdecydowała, że nie przyjechać na imprezę. Po kontuzji kostki odniesionej w Madrycie starała się dojść do siebie przed Rolandem Garrosem.
A mówiąc już o paryskim turnieju: niestety, tak Kerber jak i Woźniacki odpadły w pierwszej rundzie.
Tak więc sytuacja tenisa kobiecego w Polsce po Agnieszce przypominała trochę bezkrólewie. Ale tylko na krótko!
Komentatorzy światowego tenisa będą mieli kolejna trudną przeprawę z nauką wymawiania polskiego nazwiska Świątek.
Zaledwie 18 letnia Iga Światek rewelacyjnie wystartowała w turnieju Rolland Garros pokonując w III rundzie mistrzynię olimpijska Monikę Puig.
Po tym zwycięstwie Open Iga Światek jest już pewna, że na liście WTA po szlemie w Paryżu pójdzie bardzo mocno w górę. Przed Mistrzostwami Francji była 104.
W wirtualnej klasyfikacji uwzględniającej obecne wyniki zajmuje już 63. miejsce.
Jej sytuacja jest podobna do przypadku Bianki Andreescu. Przypomnę, że rumuńska Kanadyjka lub kanadyjska Rumunka, która w czerwcu kończy 19 lat, była na początku sezonu klasyfikowana pod koniec drugiej setki i dziś jest już 23-cią rakietą świata.
Awans Igi może być równie, jak to sportowcy mówią – odjazdowy.
Dodam, że jej ostatni mecz na kortach Rolanda Garrosa skończył się szybką porażką z Rumunką Simoną Halep.
Kobiecy tenis jest skonstruowany w ten sposób, że na podstawie pojedynczych spotkań nie da się wyciągnąć wniosków. Tak więc w sztabie Igi nikt nie skakał z radości po „demolce” 16-tej w światowym rankingu Qiang Wang, tak teraz na pewno nie wpadnie w przygnębienie po niepowodzeniu z trzecią rakietą globu.
A wracając do benefisu Agnieszki Radwańskiej…
Podczas widowiska nastąpił tylko jeden mały zgrzyt – wspomnienie sytuacji z niedalekiej przeszłości, gdy Agnieszce nie przyznano honorowego obywatelstwa Krakowa. „Było mi przykro… „ powiedziała Radwańska.
Od werdyktu samorządowców krakowskich minęło kilka tygodni, a wciąż trudno zrozumieć, dlaczego polityka w tak absurdalny i brutalny sposób wpływa na te kwestie…