Być kobietą – polonijne obserwacje prowadzone na terenie GTA
Być kobietą – polonijne obserwacje prowadzone na terenie GTA
„Niech się Pani w końcu uśmiechnie, tak ładnie Pani wygląda, kiedy się uśmiecha”. Na takie uwagi pozwala sobie wielu mężczyzn, szczególnie w stosunku do młodszych od siebie kobiet. Oczywiście mówiąc to, nie mają złych intencji. To tylko lekka uszczypliwość, chęć zwrócenia na siebie uwagi. W odpowiedzi na te słowa, bezwiednie, odruchowo posyłamy uśmiech do Pana, który ani nie jest miły, ani zabawny w danej chwili.
A co gdyby to kobieta powiedziała – proszę Pana, niechże się Pan uśmiechnie. Zapewne w odpowiedzi usłyszałaby – a do czego się tu uśmiechać.
Może warto byłoby się uśmiechnąć do tej atrakcyjnej, pięćdziesięcioletniej kobiety, która odważyła się ubrać tego dnia, w trochę zbyt krótką spódnicę, ale czuje się w niej wyjątkowo pięknie. Pomyślicie, że w jej wieku już nie wypada tak nóg pokazywać. Ale przecież nikt tak nie pomyśli o mężczyźnie, który w upalny dzień chodzi w krótkich spodenkach i choć mógłby na ten spacer do parku ubrać, bardziej odpowiednie, cienkie, lniane długie, to jednak wybrał krótkie spodenki, bo tak mu się podoba.
Kobieta, która pozwala sobie na chwile zwątpienia w swoje piękno, w swoją atrakcyjność i zbyt długo nie była u fryzjera, paznokcie przycina krótko, a szminkę używa tylko na wyjątkowe okazje, pochłonięta codziennymi obowiązkami, zaczyna uchodzić za kobietę zaniedbaną. Mężczyznę zaś, który już ósmą zimę chodzi w tej samej kurtce, niepranej od dwóch sezonów, z zaniedbanym zarostem, szumnie nazywanym brodą i przesuszoną skóra, tłumaczy się tym, że to kobieta o niego nie dba.
Wszystko to są drobiazgi, które jednak świadczą o mocniejszej pozycji mężczyzn niż kobiet w codzienności. Oczywiście wiem, że ogólnoświatowe tendencje są inne, czasy się zmieniają, a i tak wielu mężczyzn uważa, że złapanie kobiety za kolano to duży komplement.
Od ponad stu lat kobiety domagają się równych praw, równego traktowania, szacunku i zasłużonej powagi.
I wcale nie chodzi o to, żebyśmy przejmowały na siłę miejsca pracy w górnictwie czy hutnictwie, a mężczyźni zostawali brafitterami, ale o to, żeby ten podział zbalansować.
Coraz częściej się mówi o przemocy w rodzinie, gdzie to mężczyzna jest ofiarą. Są to głośne i szeroko dyskutowane przypadki. Zaś o kobietach, które latami doświadczały przemocy psychicznej, fizycznej i ekonomicznej od swoich mężów, mówi się coraz ciszej, bo do tematu się przyzwyczailiśmy.
Kobieta prowadząca burzliwe życie towarzyskie to ladacznica (albo jeszcze gorzej), mężczyzna w tej samej sytuacji to kasanowa, podrywacz. Ot, gość lubiący się zabawić.
Proszę sobie po cichu pomyśleć, ile obraźliwych słów znacie na kobietę… bardzo dużo. A na mężczyzn? Zdecydowanie mniej.
Miałam dzisiaj pisać o silnych kobietach, a wychodzi mi utyskiwanie na niesprawiedliwość świata.
Mężczyźni nie lubią silnych kobiet. Od takich dziewczyn niewiele można wymagać, bo one same od siebie wymagają już wystarczająco dużo. Nie postawi im się żadnych warunków, bo układ ma być partnerski, a nie warunkowy. Często to one podejmują śmielsze decyzje i odważniejsze kroki. Mężczyźni z braku pomysłu na siebie unikają takich kobiet. Wybierają te z pozoru delikatniejsze, nieśmiałe, ze wzrokiem utkwionym w ziemi.
Mocarki więc zostają singielkami, niekoniecznie z wyboru. W domu przytulają się do swoich psów czy kotów, kupują sobie bukiety kwiatów w piątek, żeby weekend minął uroczyście. Wchodzą w nowy tydzień z podniesioną głową i płaczą do smutnych piosenek, tęskniąc za męskimi, szerokimi ramionami. Wszak niczego na świecie nie pragną bardziej jak prawdziwej miłości.
Agata Kusznirewicz
Komentarze (8)